Kozy w Polsce nie są pochlebnie opisywane. Kiedyś kojarzyły się, jak nasza rozmówczyni podkreśliła, z biedą.

Okazuje się jednak, że kozy są czystymi i inteligentnymi zwierzętami, a przetwory wykonywane z ich mleka są pełne witamin i zdrowia. Nie zrażajmy się historiami na temat kóz, tylko sami sprawdźmy, jak dobre są przetwory z mleka koziego. Zachęcamy do tego wraz z naszą rozmówczynią, Panią Heleną Wróblewską, właścicielką Gospodarstwa Rolnego "Nad Arem" w Kierźlinach, a nie w "Pacanowie" :-)


Od czego zaczęła się Pani pasja i przygoda z kozami i serami?

Moją pasją były i są kozy, a nie sery. Sery musiałam zacząć robić, ponieważ miałam kozy i coś z mlekiem trzeba było robić. Przed moją historią z kozami zajmowałam się dziewiarstwem, a dokładnie robiłam swetry. Ale zrozumiałam, że tego zajęcia już nie ma możliwości dalej ciągnąć, bo zmieniły się czasy (to były lata 90 – te) i całymi kontenerami zwożono swetry z Turcji. W związku z tym postanowiłam wymyśleć coś innego. W 1992 roku dostałam od męża i teścia pierwszą kozę o imieniu Pyza. Dodam tylko, że kozę zobaczyłam wówczas pierwszy raz na oczy. 

A dlaczego, kozy były rzadkim widokiem?

Kiedy byłam młoda, w gospodarstwach nie było kóz, bo były symbolem biedy i właściwie zupełnie z naszego krajobrazu zniknęły. Mnie moja pierwsza koza bardzo zauroczyła. Wkrótce okazało się, że Pyza była kotna i w niedługim czasie urodziła drugą śliczną kózkę, a więc miałam już dwie. Moja młodsza córka powiedziała wtedy do mnie: "mamo, ale co nam po dwóch kózkach, mogłabyś mieć całe stado". I tak się dokładnie stało w 1995 roku miałam już 30 sztuk.

Co robiła Pani z mlekiem?

Mleko surowe i pasteryzowane sprzedawaliśmy turystom. Początki były pełne euforii, bo tych kóz było niewiele i każdy chciał takiego mleka spróbować, a ponadto miałam dobre mleko dla siebie i dla dzieci. Jednak, jak było tych kóz 30, to już było inaczej, trzeba było coś z tym mlekiem robić. Wybrałam się więc do Powiatowego Inspektoratu Weterynarii, żeby się dowiedzieć, co ja powinnam zrobić, żeby mleko legalnie móc sprzedawać w sklepach. Jeszcze wtedy o serach nie myślałam. Ale Panowie w Inspektoracie popatrzyli na mnie i doradzili mi, abym poszła na… "kuroniówkę".

Nie skorzystała Pani z rady?

Nie, wręcz przeciwnie. Z wielkim uporem zbudowaliśmy pierwszą przetwórnię. Przeprowadziliśmy adaptację starych budynków gospodarczych na koziarnię i przetwórnię mleka koziego. To wcale proste nie było, gdyż u nas w Polsce w zasadzie nie było tradycji przetwórstwa przydomowego. To był rok 1997. Stado liczyło już 50 sztuk matek. W 1998 roku otrzymaliśmy zezwolenia służb weterynaryjno-sanitarnych na produkcję mleka koziego pasteryzowanego i jego przetworów, i rozpoczęliśmy sprzedaż w olsztyńskich sklepach.

I to był przedsmak sukcesu?

Myślałam, że zwojuję świat, ale niestety nie było tak. Mleko kozie ma trzydniowy termin przydatności. Mleka było coraz więcej, bo coraz więcej było kóz. No i miałam ogromny problem, co z  mlekiem w takich ilościach robić. Czasami nawet oddawałam za darmo. Pewnego dnia postanowiłam pojechać do koleżanki, która zajmowała się wróżbami z zapytaniem, co powinnam dalej robić :-). Z wróżb wyszło, że powinnam zajmować się tym, co do tej pory. W 1999r. wpadłam na pomysł, by rozpocząć produkcję twarożku z mleka koziego. Serki miały dłuższy termin przydatności, chociaż i tak nie rozwiązały mi do końca problemu z ilością mleka. Latem tego mleka było ciągle zbyt wiele, a zimą mało. Zaczęłam się zastanawiać jak "przenieść" to mleko z lata na zimę. Pierwsza koncepcja była taka, żeby robić mleko sproszkowane, ale na szczęście w to nie weszłam. Dzięki pomocy koleżanki znalazłyśmy Panią, która pomogła i nauczyła mnie robić sery podpuszczkowe. Dodam, że nie było wtedy internetu i trudno było zdobyć jakiekolwiek informacje na temat produkcji serów.

I owa Pani pomogła?

Tak, choć nie było łatwo. Aby otrzymywać takie sery, jak teraz otrzymuję, pracowałam dwa lata! Nauczyłam się robić sery, ale doszedł mi kolejny problem, gdyż  te sery trzeba było jakoś zabezpieczyć, bo strasznie pleśniały . Trudno było myć je codziennie wszystkie. Dopiero kiedy udało mi się problem rozwiązać, pozyskałam pierwszych klientów. To były supermarkety. Potem uczestniczyłam w targach rolniczych w Olsztynie, w ten sposób zdobywając kolejnych klientów. Moje córki wykonały wtedy ogromną pracę zachęcając do kupna i częstując serami klientów. Z czasem klienci sami nas już na targach branżowych szukali, aby ten ser móc od nas zakupić. 

Jak znam życie, pojawiły się kolejne problemy?

Tak, bo przy takiej ilości kóz potrzebowałam już pracowników, ale wcale nie było łatwo, gdyż potencjalni pracownicy twierdzili, że kozy, mówiąc kolokwialnie, śmierdzą i że będą się z nich inni ludzie śmiać. Dopiero  kiedy zobaczyli, że do mnie przyjeżdżają coraz ładniejsze samochody z ciekawymi gośćmi, to sytuacja się zmieniła. Zrozumieli moje tłumaczenia, że kozy, to bardzo czyste zwierzęta i bardzo inteligentne.

Jak się dalej losy potoczyły?

Pewnego dnia przyjechał do mnie Pan, który spróbował serów, które robiłam i stwierdził, że ma znajomego, który prowadzi hurtownię i byłby zainteresowany tymi serami. Dzięki tej hurtowni w Gdańsku przetrwałam najgorszy czas. Moim ogromnym szczęściem było to, że ja zaczęłam od jednej kozy i spokojnie, wraz ze wzrostem stada, rozwiązywałam kolejne problemy. Gdybym wzięła całe stado od razu, mogłoby się to po prostu nie udać. 

A ile ma Pani kóz teraz?

240 sztuk.

Czy wspiera w tym działaniu Panią rodzina?

Zawsze mnie wspierali, ale teraz ogromną moją nadzieją w rozwoju działalności jest moja córka, która postanowiła mnie od kwietnia wesprzeć . Mamy mnóstwo nowych pomysłów , a córka świeże spojrzenie na świat i na naszą działalność.

Co Pani obecnie produkuje?

Zaczęliśmy od sprzedaży mleka pasteryzowanego, dziś produkujemy twarożek, ser podpuszczkowy, ser podpuszczkowy w solance, jogurt naturalny oraz masło. W przyszłości planujemy poszerzyć asortyment o ser w suchej skórce.

Czym kozy są karmione, że dają takie pyszne mleko?

Latem wypasają się na łąkach, więc jedzą zioła i wszystko to co lubią. W związku z tym, za każdym udojem mleko ma swoją własną niepowtarzalną kompozycję smaku. Zimą podstawowym pokarmem jest siano, otręby pszenne, owies i buraki. Nie podajemy gotowych koncentratów paszowych.

Jakie zalety ma mleko kozie?

Ze względu na prostszą budowę białek i tłuszczów oraz korzystniejsze proporcje aminokwasów i egzogennych kwasów tłuszczowych, mleko kozie jest łatwiej i szybciej przyswajalne w procesie trawienia, niż mleko krowie. Zawiera dużą zawartość witamin A, B1, B2, B5, B3, dużo wapnia i fosforu, poza tym picie mleka koziego obniża w znacznym stopniu poziom cholesterolu w organizmie.

Czy Pani mleko i sery spełniają warunki eko żywności?

Spełniałyby formalnie, gdybym chciała wypełniać te wszystkie konieczne dokumenty. W normalnej pracy jest  ich ogrom. Czasami całymi dniami siedzę i wypełniam dokumenty. Jeśli przyjęłabym procedury gospodarstwa ekologicznego, to już nie starczyłoby mi czasu na inne prace. W praktyce spełniam wszystkie wymagane warunki. W produkcji nie używamy żadnych konserwantów ani ulepszaczy, więc nasi klienci są pewni, iż spożywają zdrową polską żywność.

Czy Pani długo się kształciła w zakresie rolnictwa?

Ja mam wykształcenie średnie chemiczne, a studiów nie skończyłam, bo było wiele rzeczy do zrobienia i na państwowej posadzie wytrzymałam tylko 2 lata. Zawsze się spóźniałam do pracy :-), bo lubiłam grać w brydża, a to nie służyło wczesnemu wstawaniu. Mama nie mogła mi darować, że posadę zamieniłam na obecne życie.

Czy Pani lubi to co Pani robi?

Długo to robię i jestem już teraz trochę zmęczona, ale tak, lubię to. Z przyjemnością wspominam początki pracy, kiedy miałam jeszcze czas na obserwację kóz. To było naprawdę pasjonujące.

Muszę przyznać, że niezwykle ciekawy pomysł Pani miała i miło widzieć, jak świetnie to wszystko udało się Pani zorganizować...

W ogóle fajnie jest, kiedy ludzie mają jakieś pomysły, coś robią i nie narzekają. Poznałam niedawno Panią, która robi kołdry i jestem nią zachwycona. Kupiłam już od niej całej rodzinie kołdry i teraz będę kupować przyjaciołom :-). Będę ją wspierać, bo coś robi i nie narzeka.

Bardzo dziękuję za rozmowę.

www.nadarem.com.pl